środa, 10 lipca 2013

Postać: rekruter. On zatrudnia. Ma tę moc.

Rekruter to osoba, która powinna być świetnym komunikatorem. Komunikacja w tym wypadku jest najważniejsza. Błyskotliwy rekruter to cenna postać w firmie, przedsiębiorstwie. On ma moc. To on decyduje kto będzie zatrudniony. Nie bójmy się jednak żadnej rozmowy, choćby rozmowa ta miała być  ze sztabem specjalistów od zatrudniania. Oni wiedzą, że po drugiej stronie stoi człowiek, który chce się jak najlepiej sprzedać. Kandydat sprzedaje swój czas a oni są od tego by zdecydować czy warto w ten czas zainwestować. To czy przekonamy ich do własnej osoby zależy wielu czynników min. od kultury organizacji, naszej osobowości ( czy tam będziemy pasować - i to oni lepiej wiedzą), doświadczenia, wykształcenia, umiejętności twardych i miękkich.
Ale pamiętajcie: rekruter też człowiek. Nie jest on taki straszny. Ma cały garnitur emocji takich jak wy. On odpowiada kogo zatrudnia. Ważne by być kompetentnym, znać swoją wartość, nie podkolorowywać rzeczywistości atutami, których się nie posiada. Nie być zbyt nadętym, ani zbyt luźnym. Balans i równowaga. Acha i mocny uścisk dłoni. Nie podawajcie "zdechłej"ryby"  - tak kulinarnie zakończyłam. Bo gotowanie to moja pasja.

piątek, 8 lutego 2013

Po co nam praca?

Znacie przysłowie "szewc bez butów chodzi'? Zapewne. Słyszałam o lekarzach, którzy się nie badają, geografów, którzy biorą ślub w ulewny dzień, ekonomistów nie dość zamożnych. Ja z wykształcenia jestem HR-owcem. UWAGA: bez zatrudnienia. Przewrotność losu? Nie wiem. Zamarzyłam być Head Hunterem. Skończyłam uczelnię, a już po III roku studiów zaczęłam szukać pracy z wielkimi nadziejami na etat. Wysłałam od 500- 1000 CV i listów motywacyjnych. I nic. Na rozmowy chodziłam tylko przez polecenie znajomych. Rozmowy kończyły się fiaskiem. Ale to zawsze jest doświadczenie (może skończyłam złe uczelnie. Prywatne. Gdzie wszakże pracują głowy z Uniwersytetów i SGH. Oni też chcą żyć i dorabiają na prywatnych uczelniach. To była moja inwestycja. Inwestycja rządzi się tym, że ponosi za sobą ryzyko: zysków i strat!!!???).  Każda rozmowa przebiega inaczej. W każdej firmie różni ludzie przeprowadzają rekrutację. Czasami robią to ludzie, którym wydaje się, że potrafią to robić. A my wychodzimy z poczuciem, że coś nie gra. Choć zdarzają się wyjątki. Jak wszędzie. Mnie zdarzyło się i tak, że rekruter zrobił na mnie tak złe wrażenie, że chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie. A rekrutujący szef działu sprawił takie wrażenie, że czym prędzej chciałam być zatrudniona. 

Ostatnio interesuję się troszeczkę filozofią. No może nie ostatnio. W książce W. Tatarkiewicza "O szczęściu" znalazłam świetne zdanie i chciałabym się nim podzielić. Jak podaje za Pacalem" " Nic nie jest dla człowieka bardziej nieznośne, jak pozostawać w zupełnym spokoju, bez namiętności, bez interesów, bez rozrywek, bez wysiłków. Czuje wtedy swą nicość, samotność, pustkę. Niezwłocznie z głębi duszy wyjdzie nuda, ciemność, smutek, troska, niezadowolenie, rozpacz". Jeśli kto skarży się na ciężar swej roboty, to najlepiej kazać mu nic nie robić - a zrozumie, że lepsza jest najcięższa robota." Dlatego potrzebna jest nam  praca. Aby z zakamarków naszej duszy nie wyszły cienie. Chciałabym, alby każdy kochał swoją pracę. Doceniał ją. Nawet jeśli to nie jest praca jego marzeń. I nawet jeśli jest to praca w sekretariacie - to niech to będzie najlepszy sekretariat jaki może być.